Co dalej z górnictwem?

Likwidacja Ministerstwa Energii budzi w środowisku górniczym wiele kontrowersyjnych opinii.  Jedni eksperci wychwalają pomysł i widzą same superlatywy. Innym nasuwają się złe skojarzenia     i spekulacje, co do przyszłości kopalń. Powracają obawy, że to marginalizacja branży a przecież wiele górniczych spraw wciąż wymaga naprawy. 

Branża górnicza z mieszanymi uczuciami przyjęła informację, że w nowym rządzie premiera Mateusza Morawieckiego nie będzie już Ministerstwa Energii. Tym bardziej, że powstało zaledwie 27 listopada 2015r i miało było lekarstwem na dramatyczną sytuację w górnictwie. Stronie pracowniczej dawało w tych trudnych czasach gwarancję na realne działania i dialog, jaki był prowadzony. Warto przypomnieć, że pracownicy kopalń poprzez zawieszenie części swojego wynagrodzenia dali kredyt zaufania i w ten sposób poparli zaproponowane reformy. Skupienie wszystkich przedsiębiorstw branży górniczej i energetycznej w Ministerstwie Energii pozwalało sprawować bezpośredni nadzór i efektywnie zarządzać sektorem, który jest najważniejszym z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego kraju.  Czy ta symbioza została w pełni pozytywnie skonsumowana? Czy można było zrobić więcej i lepiej? Pewnie tak. Jednak z punktu widzenia górnictwa udało się pozyskać inwestorów branżowych, ustabilizować ceny, wzmocnić finansowo firmy, rozpocząć inwestycje i przetrwać okres kryzysu. Ministerstwo Energii było też gwarantem na szybkie  i konstruktywne rozwiązywanie problemów branży górniczo – energetycznej. Tym bardziej, że dotychczasowa współpraca i rozmowy zawsze były prowadzone z poszanowaniem zasad dialogu społecznego i miały na uwadze dobro branży, a przede wszystkim dobro zatrudnionych w niej pracowników.

Nie wszystko było oczywiście tak dobre. Nadal krytycznie oceniana jest decyzja o likwidacja kopalni Krupiński i Makoszowy. Wpadką okazał się również nadmierny import węgla do Polski i ciągły brak zniesienia nadmiernych obciążeń podatkowych. Wiele kontrowersji budził tryb i tempo załatwiania spraw koncesyjnych. Nie odbudowano zdolności produkcyjnych, a opóźnienia inwestycyjne nadal są przysłowiową kulą u nogi. W skali makro udało się jednak uratować tysiące miejsc pracy w górnictwie. Nie można zapomnieć, że w tym okresie ministerstwo  przeprowadziło proces restrukturyzacji finansowej spółek węglowych, powołało też Polską Grupę Górniczą, do której dołączono kopalnie Katowickiego Holdingu Węglowego. Trudno nie wspomnieć o przyjętym „Programie dla górnictwa do 2030r” czy też notyfikacji pomocy dla górnictwa z 2018 do końca 2023 roku, co zwiększyło zgodę UE na pomoc publiczną dla branży  z 7 do prawie 12 mld zł. Kolejna sprawa to również przygotowywany  unijny fundusz restrukturyzacji terenów pogórniczych, którego wstępna kwota została określona na 5 mld euro, a który jest w trakcie negocjacji.

Przy nowym rozdaniu ministerialnym, na chwilę obecną nie wiemy, kto będzie bezpośrednio odpowiadał za górnictwo, czy sam Jacek Sasin – wicepremier i minister aktywów państwowych, czy wyznaczeni przez niego wiceministrowie, a jak tak, to jakie oni będą mieć kompetencje podejmowania samodzielnych decyzji ? Inaczej istnieją obawy, że może dojść do  całkowitego zmarginalizowania spraw górniczych lub paraliżu decyzyjnego, gdy jako górnictwo utkniemy ze swoimi problemami pomiędzy Ministerstwem  Aktywów Państwowych a Ministerstwem Środowiska. A niestety zagrożeń w postaci choćby nadciągającego spowolnienia gospodarczego nie brakuje, o czym zresztą wspominali już sami liderzy rządzącej partii. Do tego antywęglowa polityka Unii Europejskiej i zakusy różnych partii politycznych, by jak najszybciej pozbyć się polskich kopalń. - Oprócz tych zewnętrznych czynników wciąż mamy niedokończone przedsięwzięcia i rozpoczęte inwestycje węglowo – energetyczne.  Co z kontynuacją programów dla górnictwa przyjętych przez rząd? Co z układami: zbiorowym: dla branży czy spółek węglowych? Czy w nowej strukturze naprawa górnictwa będzie kontynuowana ? – wylicza Dariusz Potyrała – przewodniczący ZZG  w Polsce.  - Tych niewiadomych jest o wiele więcej – dodaje. Jedno jest pewne, proces naprawy polskiego górnictwa nie jest jeszcze zakończony. Problemy kopalń w grupie Tauron są może najbardziej nośne, ale nie jedyne. Bardzo zapalnym obszarem są relacje płacowe. Pracownicy bowiem cierpliwie czekali na owoce przeprowadzanej reformy i teraz po czasie zaciskania pasa wzrost wynagrodzeń jest konieczny. Jeśli  rząd poprzez likwidację Ministerstwa Energii odstawi sprawy górnicze na boczny tor zniszczy dotychczasowy wysiłek.

Jarosław Bolek