Czeski film

W kopalni Silesia w Czechowicach – Dziedzicach sytuacja przypomina czeski film, czyli nikt nic nie wie, lub nie można się połapać o co chodzi. Najpierw wymyślono zwolnienia grupowe. Po negocjacjach ze związkami zawodowymi spółka odeszła od tego pomysłu. Pojawili się szansa na dalsze fedrowanie i potencjalni inwestorzy.

Spółka nagle dała wypowiedzenie ponad 20 pracownikom, którzy są na umowach stałych. Związki wybroniły tych ludzi. - Teraz do końca roku ma nie być zwolnień osób na umowach stałych. Jednak indywidualnie trwa proces odchodzenia pracowników na umowach czasowych, którym nie są przedłużane umowy. Choć nie dotyczy to wszystkich. Zależy od oddziału, opinii o pracowniku i zapotrzebowaniu kopalni – mówi „Górnikowi” Mariola Miodońska przewodnicząca ZZG w Polsce w PG Silesia.  

Na dziś w kopalni  pracuje 1648 ludzi. Od początku roku liczba pracowników skurczyła się o 170 osoby. Odeszli za porozumieniem stron lub poprzez wypowiedzenie pracowników. Niepewność pracy i trudna sytuacja Silesii powoduje, że wielu szuka zatrudnienia gdzie indziej na własną rękę.

Do związków i załogi docierają różne niepotwierdzone informacje, że jakieś firmy zostały dopuszczone do postępowania sprawdzającego, ale brak jest jakiejkolwiek informacji ze strony zarządu (sytuacja na dzień 6 października). Związkowcy czekają na oficjalne informacje.

Kopalnię Silesia w 2010 r. kupił czeski koncern EPH. Zakład jest obecnie największą prywatną kopalnią w Polsce i zatrudnia ok. 1,7 tys. osób.

Jarosław Bolek