Ekolog przeprasza za straszenie zmianami klimatu

Jeden z najbardziej znanych i wpływowych amerykańskich aktywistów ekologicznych Michael Shellenberger w swojej nowej książce rozprawia się z mitami i kłamstwami szerzonymi przez alarmistów klimatycznych.  I przeprasza za straszenie zmianami klimatu.

Michael Shellenberger od wielu lat jest pierwszoplanową postacią ruchu ekologicznego w USA. W 2008 roku zdobył przyznawany przez magazyn „Time” tytuł „Bohatera Ochrony Środowiska”. W tym samym roku zdobył prestiżową nagrodę Green Book Award. Artykuły ekologiczne jego autorstwa były publikowane przez „Forbes”, „New York Times”, „Wall Street Journal” czy „Washington Post”. Shellenberger występował w Kongresie w roli eksperta ds. energii. Został zaproszony przez działający przy Organizacji Narodów Zjednoczonych Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu (IPCC) do pełnienia roli recenzenta kolejnego raportu klimatycznego tej organizacji. Jego książka „Apocalypse Never. Why Environmental Alarmism Hurts Us All” błyskawicznie stała się bestsellerem w USA, a towarzyszący tej publikacji artykuł, w którym Shellenberger przeprasza za straszenie zmianami klimatu, jest szeroko komentowany na całym świecie. Na wstępie artykułu Shellenberger stwierdza wprost: „Klimat się zmienia. To nie jest koniec świata. To nie jest nawet najbardziej poważny problem ekologiczny.” Następnie autor przeprasza za to jak bardzo aktywiści ekologiczni i sprzyjające im media wprowadzały w błąd opinię publiczną i demaskuje najczęściej powtarzane manipulacje i fakenewsy.  Shellenberger pisze m.in., że człowiek wcale nie powoduje masowego wymierania gatunków  i radykalne organizacje ekologiczne. Zmiana klimatu nie sprawia też, że katastrofy naturalne występują częściej i są bardziej dotkliwe. Liczba pożarów od 2003 roku spadła o 25 proc. Zmieniający się klimat nie spowoduje także, że umrzemy z głodu. – Obecnie produkujemy 25 proc. więcej żywności niż potrzebujemy, a nadwyżki będą nadal rosły, gdy świat stanie się cieplejszy – wskazuje ekolog.  Autor „Apocalypse Never” neguje również tezę, jakoby w wyniku podnoszącego się poziomu morza, ludzkość miała czekać zagłada. Jako argument podaję przykład Holandii. Bogatego i wysokorozwiniętego kraju, którego linia brzegowa jest niemal równej długości, co granice lądowe z sąsiednimi państwami, a jednocześnie 25 proc. obszaru tego kraju leży poniżej poziomu morza.  Shellenberger rozprawia się również z odnawialnymi, rzekomo „zielonymi” źródłami energii. Jak wskazuje, produkcja energii z biomasy, czyli mówiąc prościej ze spalania drewna jest bardziej szkodliwa dla środowiska niż konwencjonalna energetyka oparta na paliwach kopalnych. Z kolei wiatraki i panele słoneczne są nieefektywne. – Zapewnienie 100 proc. dostaw energii ze źródeł  odnawialnych wymagałoby zwiększenia ilości gruntów wykorzystywanych pod produkcję energii z obecnych 0,5 do 50 proc. – pisze.  Jak podkreśla, wszystkie powyższe fakty pochodzą z najlepszych dostępnych badań naukowych, w tym przeprowadzonych lub zaakceptowanych przez IPCC, Organizację Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody (IUCN) oraz inne wiodące instytucje naukowe. Shellenberger tłumaczy też dlaczego tak długo milczał, doskonale wiedząc, że straszenie alarmistów klimatycznych jest oparte na kłamstwach i manipulacjach. – Milczałem na temat kampanii dezinformacyjnej dotyczącej klimatu, ponieważ obawiałem się utraty przyjaciół i finansowania. Kilka razy zdobywałem się na odwagę, by bronić nauki o klimacie przed tymi, którzy ją zakłamują i poniosłem za to ciężkie konsekwencje. Tak więc przeważnie stałem z boku i nie robiłem nic, gdy moi koledzy ekolodzy straszyli społeczeństwo – przyznaje Michael Shellenberger. Jednak – jak wskazuje ekolog – w „zeszłym roku sprawy wymknęły się spod kontroli”, a klimatyczny alarmizm doprowadził do masowej histerii. – W styczniu jedno na pięcioro brytyjskich dzieci powiedziało ankieterom, że ma koszmary dotyczące zmian klimatu. Bez względu na to, czy masz dzieci, musisz dostrzegać jak złe to jest. Przyznaję, że mogę być wyczulony, ponieważ mam nastoletnią córkę. Po tym jak porozmawialiśmy o nauce uspokoiła się. Jednak jej przyjaciele są głęboko niedoinformowani, a zatem co zrozumiałe, przerażeni. Dlatego zdecydowałem, że muszę zabrać głos. – pisze amerykański aktywista.

Michael Shellenberger obnaża również prawdziwe motywacje stojące za ludźmi i organizacjami, które sieją klimatyczny alarmizm. Wskazuje, że nie chodzi im wcale o środowisko, ale o wpływy, pieniądze, politykę i ideologię.

Źródło: Internet; www.pch24.pl/; cnsnews.com / waatsupwiththat.com / environmentalprogress.com