Konsekwencje unijnego szczytowania

Ostatni szczyt Unii Europejskiej, poza rozgrywkami i wiadomymi perturbacjami z udziałem premiera rządu Mateusza Morawieckiego, przyniósł bardzo konkretne negatywy.

Dla Polski, dla naszej energetyki, górnictwa i właściwie dla całego przemysłu. Podwyższenie celów redukcji gazów cieplarnianych z 40 % do 55 % do roku 2030 oznaczać  będzie niewiarygodne kłopoty. Bezkrytyczna  realizacja tych celów przez rząd jeszcze bardziej uzależni Polskę od importu gazu i energii elektrycznej z zagranicy. Trudno będzie mówić w takiej sytuacji o jakimkolwiek bezpieczeństwie energetycznym.

Polska coraz bardziej uzależnia się od importowanych nośników energii i zwiększenie celów klimatycznych skokowo to uzależnienie zwiększy, kosztem własnego węgla.

Odnoszę wrażenie, że zapewnienia rządu dotyczące tzw. „sprawiedliwej transformacji” nie znajdują pokrycia w faktach i działaniach. Konsekwencją  będzie też najpewniej wzrost cen emisji CO2 (ETS), który stanie się gwoździem do trumny elektroenergetyki, a zwłaszcza ciepłownictwa opartego na węglu, które i tak w związku z wysokimi cenami emisji CO2 prowadzą swój biznes na stratach. Pociągnie to także wzrost cen za ciepło i prąd dla zwykłych obywateli i przemysłu. Moim zdaniem jest mało prawdopodobne aby, jak twierdzi strona rządowa, Polska mogła liczyć na odliczenia procentu emisji CO2, pochłanianego przez nasze lasy. Wygląda to dość naiwnie, i co najmniej niepewnie.

Jeśli chodzi o górnicze podwórko zanosi się na jeszcze szybsze (niż wynika to z wrześniowego porozumienia) likwidowanie kopalń i potężne zawirowania społeczne na Śląsku, Lubelszczyźnie, itd. Rynek pracy nie wchłonie przecież setek tysięcy bezrobotnych pracowników kopalń, którzy nie będą mieć prawa do urlopów górniczych czy „przeróbkarskich”. Są to pracownicy dołowi z niższym stażem, pracownicy  powierzchni i administracji, a przede wszystkim ogromna rzesza pracowników firm i zakładów pracujących na rzecz przemysłu wydobywczego i energetycznego, szacowana na kilkaset tysięcy osób.

Jeśli tak się stanie, to żadna siła nie zatrzyma ludzi w domach. Po prostu wyjdą na ulice i tam będą bronić swoich miejsc pracy i bytu rodzin.

Do kosza można też wyrzucić wszystkie dotychczasowe ustalenia dotyczące branży paliwowo - energetycznej od „Polityki Energetycznej Państwa 2040” po porozumienie z 25 września 2020r. Między bajki będzie można też włożyć wyniki prac wszystkich zespołów roboczych.

Krew mnie zalewa, bo ZZG w Polsce od wielu miesięcy przestrzegał, śląc pisma do premiera i ministrów, przed scenariuszem, który po decyzji szczytu stał się bardzo realny.

Arkadiusz Siekaniec – wiceprzewodniczący ZZG w Polsce