Kukułcze jajo – czyli komu podrzucą program dla zaplecza?

Podczas prac nad zawarciem umowy społecznej dla górnictwa ZZG w Polsce mocno zabiegał o stworzenie zapisów, które oprócz zabezpieczenia górników i pracowników kopalń stwarzałyby szanse na stworzenie systemu wsparcia dla firm zaplecza górniczego.

Niestety nasze propozycje nie znalazły wówczas pełnego uznania u pozostałych uczestników negocjacji nad treścią umowy. Mimo tego w podpisanej 28 maja 2021 Umowie Społecznej znalazł się zapis punktu V podpunkt 8, który stanowi zobowiązanie strony rządowej do stworzenia cyt. „dodatkowego systemu wsparcia dla specjalistycznych przedsiębiorstw górniczych kooperujących z górnictwem”.

Od tego momentu rozpoczęliśmy zabiegi o to, aby ktokolwiek po stronie Rządu RP zainicjował prace na tym systemem. Początkowo nasze pisma i wnioski kierowaliśmy do Ministerstwa Aktywów Państwowych. Nasze pisma odleżały jakiś czas bez odpowiedzi, aż                  w końcu, podczas jednego ze spotkań, ówczesny wiceminister MAP Artur Soboń poinformował nas, że programem dla zaplecza górniczego zajmie się Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii. Trochę czasu zajęło nam ustalenie, kto w tym ministerstwie będzie odpowiadał za zaplecze… . W efekcie skierowaliśmy kolejne pismo do wiceministra Roberta Tomanka.

Dostaliśmy nawet odpowiedź, tyle, że trochę (jak to mówią) pomylił „pieczywo z dupczywem”, bo pisał do nas,  o polityce przemysłowej Polski, która i owszem może dotyczyć zaplecza – ale nie może zastąpić programu, o którym stanowi Umowa Społeczna.

Napisaliśmy, zatem kolejne pismo do niego, ale tymczasem „pozamiatano” go wraz z przekształceniem jego ministerstwa… .

Nadmienię tylko, że w tym czasie firmy zaplecza notowały coraz słabsze wyniki, zwalniały ludzi a ich płynność… . W tym czasie oprócz nas o firmy okołogórnicze zabiegała tylko Górnicza Izba Przemysłowo – Handlowa.

Konsekwentnie jednak drążyliśmy temat pisząc do nowego Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Tym razem do wiceminister Olgi Semeniuk, która zdaje się ma „większe jaja” od niejednego ministra w krawatce. Wymieniliśmy korespondencję, w wyniku, której wydawało się, że  posuniemy się choć o krok do przodu. W  naszą walkę o zaplecze włączył się Region Śląsko Dąbrowski „Solidarności” z Dominikiem Kolorzem oraz Porozumienie „Kadra” – sprawy zaczęły więc przybierać właściwy kształt i kierunek.

Niestety - odwołano ministra Nowaka, który stał na czele MRiT, i szlag trafił nadzieje oraz oczekiwania  tysięcy osób zatrudnionych w firmach okołogórniczych.

Jeszcze podczas ostatniego Zespołu Trójstronnego wydawało się, że temat przejdzie do fazy roboczej i konsultacji społecznych. Niestety, w ostatnich dniach usłyszeliśmy, że program dla zaplecza może ponownie trafić do MAP-u. Ciekawe dlaczego, skoro duża część firm działających w tej branży to firmy prywatne.

W najbliższym czasie, w ramach wspólnych działań z kolegami z „Solidarności i „Kadry” zamierzamy skierować w tej sprawie kolejne pismo – tym razem do Prezesa Rady Ministrów.

Odnoszę jednak przykre wrażenie, że zaplecze górnicze traktowane jest przez Rząd RP jak kukułcze jajo – podrzucane z ministerstwa do ministerstwa… . Prace nad programem, do którego rząd zobowiązał się w Umowie Społecznej ciągle się przecież nie rozpoczęły.

Na koniec przypomnę tylko, że firmy okołogórnicze stoją przed wyzwaniami zmiany profilu działalności i przekwalifikowaniem pracowników a ich kondycja stale się pogarsza. Biorąc pod uwagę, że sektor zaplecza górniczego zatrudnia (wg. różnych szacunków) od kilkudziesięciu tysięcy do kilkuset tysięcy pracowników, problem już w chwili obecnej jest bardzo poważny.

Arkadiusz Siekaniec – wiceprzewodniczący ZZG w Polsce