(Nie) bezpiecznie w kopalniach

W kopalniach Polskiej Grupy Górniczej pracuje za mało górników. Związki zawodowe w kolejnych kopalniach domagają się zwiększenia zatrudnienia. Obecna sytuacja zagraża bezpieczeństwu pracy i może skończyć się szybką likwidacją.

Już w czerwcu związki zawodowe z ruchów Rydułtowy, Marcel, Chwałowice i Jankowice (KWK ROW alarmowały o dramatycznym braku pracowników (Górnik nr 12.) Górnicy odchodzą na emerytury, a w zamian  nie ma nowych przyjęć lub alokacji z kopalń Polskiej Grupy Górniczej (PGG). - Zagraża to bezpieczeństwu pracy i realizacji planów  wydobywczych, ale i może doprowadzić do wcześniejszej likwidacji – ostrzegali wówczas. Chodziło nawet o kilkuset górników. W efekcie spotkania z wiceprezesem ds. pracowniczych Jerzym  Janczewskim,  spółka  poprzez portal pracownika dała możliwość chętnym pracownikom przejścia w ramach alokacji do ROW-skich kopalń. To jednak nie przynosi efektu. Jak mówi Krzysztof Wojciechowski – przewodniczący ZZG w Polsce Ruchu Marcel - następują przesunięcia załogi w miarę potrzeb, np. przy pracach przygotowawczych. Jesteśmy  kopalnią dwu ruchową, gdzie prace prowadzimy na macierzy, Marcel, jak i na Marklowicach, więc jak nie ma takiej potrzeby intensywności prac na danym oddziale, danego  ruchu, to się przenosi pracowników. Są to jednak działania krótkoterminowe, które nie przynoszą znacznych rezultatów. Zakład Przeróbki  Mechanicznej Węgla, jest zagrożony pracą w systemie trzyzmianowym, ponieważ brakuje  pracowników. Tutaj zostały podjęte decyzje,  że pracowników przesuwamy z zmiany trzeciej na zmiany pierwszą i drugą, gdzie trzeba  zabezpieczyć obsługę i remonty w ciągu technologicznym na ZPMW. Braki w zatrudnieniu wpływają na bezpieczeństwo pracy. Możemy podawać przykłady, gdzie np. przy pracach transportowych w brygadach pracowało cztery, pięć osób a teraz pracują np. dwie osoby, co powoduje wydłużenie  czasu pracy, skutkiem czego może być utrata  koncentracji, czy sprawności psychofizycznej, itp.  

- Bez alokacji lub przyjęć ludzi  z rynku zewnętrznego albo poprzez obniżenie zadań produkcyjnych sytuacja  może być niebezpieczna. Przy takim  obłożeniu załogą plany wydobycia są nierealne – mówił  już w czerwcu „Górnikowi” Jacek Borek przewodniczący ZZG w Polsce w Ruchu  Rydułtowy, gdzie sytuacja jest najbardziej dotkliwa. Brakuje ok. 300 osób. Chodzi  przede wszystkim o górników, fachowców pracujących na dole kopalni.

Mijają miesiące i kolejne kopalnie alarmują w sprawie braków w zatrudnieniu. Związkowcy z kopalni Mysłowice – Wesoła i kopalnia Sośnica piszą do prezesa Tomasza Rogali wprost: - Obserwujemy notoryczne pogwałcenie  przepisów BHP w celu osiągnięcia  założonych planów  produkcyjnych poprzez brak odpowiedniej  ilości pracowników  potrzebnych do zapewnienia   ciągłości  ruchu zakładu górniczego. W ostatnim czasie coraz częściej dochodzi do przerw produkcyjnych  spowodowanych  niedostatecznym  obłożeniem  stanowisk pracy- czytamy w pismach do prezesa PGG skierowanych przez związkowców z kopalni Mysłowice-Wesoła i Sośnica.

W odpowiedzi Polska Grupa Górnicza  pozwoliła na możliwość zatrudniania  nowych pracowników  w miejsce pracowników, z którymi nie wcześniej  niż w 2021r rozwiązano umowę o pracę w trybie art. 52 Kodeksu Pracy (rozwiązanie bez wypowiedzenia z winy pracownika); lub za wypowiedzeniem przez zakład pracy w trybie art.32 Kodeksu Pracy.

Ale to, jak mówią związkowcy nie poprawi specjalnie dramatycznej sytuacji w kopalniach. Nie chodzi bowiem, w skali spółki o jednostkowe przyjęcia, ale o po kilkuset pracowników tylko w tych trzech wspomnianych ROW, Mysłowice-Wesoła i Sośnica.

- Obecne rozwiązania nie wpłyną znacznie na poprawę zatrudnieniową, a co za tym idzie i za polepszeniem bezpieczeństwa pracy czy wykonanie zadanych w PTE planów wydobywczych – mówi nam Sebastian Czogała – wiceprzewodniczący Rady Krajowej ZZG w Polsce. I dodaje, że  tylko znaczne alokacje lub nowe przyjęcia mogłyby poprawić aktualny bulwersujący stan. - Na dziś  uważamy, że postawa  zarządzających spółką  nosi przejawy niepanowania nad tym, co aktualnie dzieje się na kopalniach PGG. Dodatkowo  menedżerowie nie reagują na sygnały strony społecznej oraz dyrekcji kopalń w temacie braków kadrowych – patrząc przez pryzmat mocy produkcyjnych i możliwości zbytu na rynkach węglowych – uważają związki zawodowe z PGG.

Oczekują więc na poważne podejście i stosowne działania, póki nie będzie za późno.

Jarosław Bolek