Nie chcemy czarnego scenariusza z przeszłości
Po nieudanej próbie odwołania prezesa Daniela Ozona, Rada Nadzorcza JSW bez podania przyczyny odwołała 10 stycznia dwóch wiceprezesów Artura Dyczko i Jolantę Gruszka. Związki zawodowe domagają się spotkania z premierem Mateuszem Morawieckim. Krytykują podjętą decyzję, która jak mówią, nie służy dobru spółki.
Spośród 10 osobowej Rady Nadzorczej (RN) czterej przedstawiciele pracowników: Robert Kudelski, Arkadiusz Wypych, Paweł Bieszczad i Tadeusz Kubiczek nie zgadzają się z decyzją Rady. W specjalnym oświadczeniu napisali, że - przed głosowaniem nie przedstawiono im jakichkolwiek argumentów i okoliczności uzasadniających podjęcie przedmiotowych uchwał. Wcześniej poinformowano nas, że głosowanie będzie dotyczyło innego członka zarządu. W naszej ocenie powyższe działania nie służą dobru spółki i negatywnie wpływają na jej funkcjonowanie i dalszy rozwój – czytamy w oświadczeniu. Podczas briefingu dla mediów po zakończeniu burzliwych obrad Rady Nadzorczej JSW, które przerwali związkowcy protestujący przeciwko zmianom w zarządzie, ocenili, że decyzje RN wystawiają spółkę na poważne niebezpieczeństwo, straty na giełdzie i ryzyko, że nie poradzi sobie po 2020 r., gdy prognozowana jest gorsza koniunktura. Członkowie Rady Nadzorczej, którzy zagłosowali za odwołaniem wiceprezesów JSW, przy gromkich gwizdach i okrzykach "Złodzieje!" wyszli z biurowca i natychmiast odjechali pod eskortą funkcjonariuszy policji. Podczas obrad Rady Nadzorczej planowano jeszcze odwołanie trzeciego wiceprezesa Tomasza Śledzia. Po południu 10 stycznia protestujący - powołując się na przygotowane protokoły RN - ujawnili, że wakaty po wiceprezesach miały zostać obsadzone członkami rady, których delegowano by do pełnienia obowiązków w zarządzie JSW.
W ocenie związkowców celem odwołania członków zarządu JSW, do którego doszło podczas posiedzenia Rady Nadzorczej miało być umożliwienie przekazania ze środków spółki 1,5 mld zł na inwestycję niezwiązaną z jej działalnością. - Stąd obawy, że powtórzy się czarny scenariusz z 2015r, kiedy to spółka stanęła na krawędzi upadłości. A kiedy to między innymi, dzięki postawie załogi, która zrezygnowała z części wynagrodzeń na łączną kwotę ok. 2 mld zł, udało się ją uratować – mówi „Górnikowi” Jerzy Starzyński przewodniczący ZZG w Polsce w kopalni „Zofiówka”. – Będziemy bronić kilkudziesięciu tysięcy rodzin górniczych – napisali 14 stycznia w liście do premiera związkowcy i zaapelowali o pilne spotkanie. Związki wskazały też, że wyrzucenie z zarządu ludzi nastąpiło w trakcie strategicznych negocjacji akwizycyjnych i handlowych (planowana jest budowa nowej kopalni Bzie-Dębina i realizowane są projekty innowacyjne chociażby związane terenami po kopalni Krupiński, finalizuje się też transakcja odkupu Przedsiębiorstwa Budowy Szybów od restrukturyzowanego Kopeksu oraz banków go finansujących). - Apelujemy do Pana Premiera o interwencję, w celu uniknięcia rozwoju sytuacji, której już nie będziemy mogli zatrzymać, bo załoga JSW nie będzie siedziała na miejscu i spokojnie przyglądała się temu, co czyni obecna Przewodnicząca Rady Nadzorczej przy milczącej akceptacji Ministra Energii - zaznaczają związkowcy w piśmie do premiera Morawieckiego. – Prosimy i apelujemy o wymianę wszystkich przedstawicieli Skarbu Państwa w Radzie Nadzorczej JSW, aby nie zagrażali bezpieczeństwu, działalności górniczej i majątkowi naszej spółki - zaznaczyli związkowcy.