Odchodzą na wieczną szychtę

Każdego roku dochodzi do ok. 2000 wypadków w polskim górnictwie (w bieżącym do końca września - 1510). Najtragiczniejszy w XXI wieku był  2006r, kiedy na wieczną szychtę odeszło 49 górników. Z kolei w przeciągu ostatnich dziesięciu lat (2011-2020) zginęło 228 pracowników górnictwa. Najwięcej w 2014r – 30 osób.  W bieżącym roku odeszło 10 pracowników górnictwa.

W górnictwie pracuje coraz mniej osób. Mamy coraz nowocześniejsze kopalnie, a mimo to dochodzi do wypadków, w tym również tych najtragiczniejszych – śmiertelnych. W bieżącym roku ( a mamy początek listopada) zginęło tragicznie w pracy 10 pracowników. Najbardziej bolesny był kwiecień, kiedy odnotowano 3 wypadki śmiertelne.

Pierwsza tragedia rozegrała się w Ruchu Ziemowit KWK Piast-Ziemowit (PGG) 19 lutego około godziny 17.40, z nieokreślonych przyczyn, miało miejsce niekontrolowane wdarcie zawodnionej mieszaniny węglowo-kamiennej ze zbiornika skarpowego Z-3 do chodnika taśmowego do podszybia szybu III na poziomie II (500 m). Urządzenia układu transportu urobku eksploatowane w wyrobisku zostały unieruchomione w wyniku tego zdarzenia. Na zmianie rozpoczynającej się od godziny 18.00 do czyszczenia z urobku chodnika taśmowego zostało skierowanych siedmiu pracowników, w tym górnik oddziału G3-Z. Około godziny 22.30 nastąpiło kolejne, niekontrolowane wdarcie zawodnionej mieszaniny węglowo-kamiennej. Struga gwałtownie przemieszczającej się mieszaniny pochwyciła pracujących pracowników. Sześciu z nich wydostało się z wyrobiska, a górnik oddziału G3-Z został przysypany urobkiem. W trakcie prowadzonej akcji, w której brało udział 9 zastępów ratowników górniczych, 20 lutego o godzinie 2.45 odnaleziono ciało górnika. Lekarz wezwany na miejsce zdarzenia stwierdził zgon oraz wystawił opinię: „zgon pracownika najprawdopodobniej w wyniku uduszenia przez przysypanie urobkiem. Akcja serca nieobecna, oddech nieobecny, tętno na tętnicy szyjnej nieobecne, źrenice sztywne, bez reakcji na światło, odruch rogówkowy nieobecny”. Górnik miał 33 lata. Pracował w górnictwie 8 lat i 2 miesiące.

Do kolejnego tragicznego zdarzenia doszło 4 marca w kopalni Mysłowice-Wesoła (PGG). Na zmianie wydobywczej rozpoczynającej się od godziny 12.00 do ściany 411 skierowano 9 osobową brygadę oddziału górniczego, w której wyznaczono między innymi przodowego ściany oraz trzyosobową brygadę do przebudowy obudowy indywidualnej od strony Pochylni 411. O godzinie 16.28 podczas prowadzenia robót górniczych nastąpiła utrata stateczności obudowy indywidualnej oraz zawał skał stopowych. Czterej pracownicy zostali przysypani rumoszem skalnym, który wypełnił wyrobisko do wysokości stropnic na całej długości ściany zabudowanej obudową indywidualną. Bezpośrednio po zdarzeniu rozpoczęto akcję ratowniczą - poszukiwawczą w celu uwolnienia przysypanych pracowników. Jeden z poszkodowanych wydostał się o własnych siłach. W wyniku prowadzonych działań ratowniczych, około godziny 16.50, został uwolniony kolejny z poszkodowanych. O godzinie 18.33 zastęp ratowniczy wydostał dwóch pozostałych pracowników. O godzinie 18.50 lekarz stwierdził ich zgon.

W kwietniu odnotowano trzy wypadki śmiertelne. Pierwszy z nich miał miejsce w Zakładzie Górniczym Kronowo VII w województwie warmińsko-mazurskim. 6 kwietnia kierowca samochodu ciężarowego został przygnieciony do ładowarki w wyniku niekontrolowanego przemieszczenia się pojazdu. Dzień później doszło do pierwszego śmiertelnego w tym roku wypadku w górnictwie miedzi. W ZG Rudna (KGHM) na głębokości 930 m na skutek uderzenia odspojoną bryłą skalną życie stracił 50-letni górnik-instruktor strzałowy. Z kolei 14 kwietnia w kopalni Staszic-Wujek ruch Murcki-Staszic (PGG). Około godziny 715, w trakcie przejazdu lokomotywą akumulatorową po jednostki transportowe, stojące na torowisku kolei podziemnej w Podszybiu północnym szybu II na poziomie 690 m, maszynista najechał belki przenośnika taśmowego wystające poza obrys zasobnika transportowego. W wyniku najechania, belki najprawdopodobniej przemieściły się do kabiny operatora, zakleszczyły i docisnęły maszynistę do jej konstrukcji. Znajdujący się w rejonie zdarzenia pracownicy uwolnili poszkodowanego i rozpoczęli udzielanie pierwszej pomocy przedmedycznej, a następnie przystąpili do reanimacji. Przybyły na miejsce wypadku lekarz, około godziny 8.15 stwierdził zgon. Maszynista miał 53 lata, pracował w górnictwie 28 lat.

21 maja w ZG Polkowice-Sieroszowice (KGHM) śmiertelnemu wypadkowi uległ 56-letni ślusarz-mechanik, pracujący w górnictwie od 12 lat. Nieprzytomnego górnika znaleźli koledzy z oddziału G41. Z uwagi na brak bezpośrednich świadków wypadku nie ustalono z jakich powodów ślusarz-mechanik jadący pochylnią B-22 samojezdnym wozem kotwiącym znalazł się poza kabiną operatora i upadł na spąg pochylni po przeciwległej stronie maszyny. Kotwiarka samoczynnie zjechała pochylnią B-22, pokonując po drodze dwie kurtyny wentylacyjne i została zatrzymana wskutek uderzenia organem roboczym w konstrukcję przenośnika taśmowego L-122.

20 lipca, w ruchu Murcki-Staszic kopalni Staszic-Wujek (PGG), podczas kontroli wyrobiska po wykonanych robotach strzałowych, zginął 66-letni górnik-instruktor strzałowy, pracownik firmy świadczącej usługi na rzecz PGG. Został przysypany skałami stropowymi. Do zdarzenia doszło 900 m pod ziemią.

Kolejny wypadek miał miejsce 18 września w ruchu Borynia kopalni Borynia-Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju (JSW). Zginął górnik przygnieciony podczas transportu urobku. Około godziny 4.50, maszynista kolejki podwieszanej wraz z konwojentem przystąpili do rozładunku kolejnego transportu urobku na stacji wyładowczej SW-10, która nie była oświetlona, a odległość pomiędzy obudową wyrobiska i pojemnikami wynosiła 0,5 m. W tym czasie podczas opróżniania drugiego pojemnika typu JZR 214 w wersji 04, w wyniku niekontrolowanego jego przemieszczenia się maszynista kolejki podwieszanej został dociśnięty do załadowanego urobkiem wozu typu JZR 215.

11 października o godz. 11 do tragicznego wypadku doszło na terenie żwirowni w Raszągu koło Olsztyna. Operator koparki najechał pojazdem na 30-letniego pracownika. Na skutek odniesionych obrażeń poniósł on śmierć na miejscu. Miał 30 lat, w  górnictwie pracował 4 lata.

Górnicy odchodzą na wieczną szychtę. W listopadowym miesiącu zadumy nad naszymi bliskimi zmarłymi wspomnijmy również tych, którzy zginęli w polskich kopalniach.

Jarosław Bolek