Perła w Coronie

- O zmianach personalnych w rządzie, obawach o górnictwo w dobie epidemii, Tarczy Antykryzysowej oraz Zielonym Ładzie – Jarosław Bolek rozmawia z Arkadiuszem Siekańcem – wiceprzewodniczącym ZZG w Polsce.

Red. Jarosław Bolek: Wiceminister Adam Gawęda został odwołany ze stanowiska. Teraz bezpośrednio wicepremier Sasin ma odpowiadać za górnictwo. Odwołany minister w swoim oświadczeniu stwierdził, że wicepremier ma inne spojrzenie na górnictwo od niego. Co to może oznaczać dla branży i górników?

Wiceprzewodniczący Arkadiusz Siekaniec: Historia uczy, że współpracować trzeba z każdym bez wybrzydzania, bo i tak nie mamy wpływu na obsadę stanowisk w rządzie. O planach odwołanego ministra strona związkowa dowiedziała się z mediów, już po jego dymisji, to jak musztarda po obiedzie. Zobaczymy co wicepremier Sasin zaproponuje nam w kwestiach kluczowych dla branży już w tym miesiącu. Do 21 kwietnia muszą zostać podjęte rozmowy ze związkami. Takie ustalenia zapadły jeszcze przed nasileniem pandemii koronawirusa i są wiążące dla stron. W moim przekonaniu nasilenie pandemii powinno przyspieszyć termin tych rozmów. Im dłużej trwał będzie taki stan braku systemowych rozwiązań dla sektora, tym gorzej dla wszystkich. Można odnieść wrażenie, że nowa dla górnictwa i energetyki, ekipa w rządzie po prostu nie ma pomysłu na tą kluczową dla państwa dziedzinę gospodarki. Związek oczekuje konkretów, Panie Ministrze górnicy mają prawo wiedzieć, co czeka ich w najbliższej przyszłości.

- Są obawy, że rozszerzająca się epidemia niszcząca kolejne branże dosięgnie również wydobywających polski węgiel. Czy nie czas, aby rządowi kolejny raz przypomnieć o sobie, o wykorzystywaniu polskiego węgla, czy likwidacji nadmiernych obciążeń podatkowych?

ZZG w Polsce stale działa, aby rządzący nie zapomnieli o kopalniach, górnikach i problemach z jakimi boryka się branża. Tu trzeba zaznaczyć, że problemy polskiego górnictwa nie powstały w wyniku rozprzestrzeniania się wirusa. Na pewno wirus pogłębił jeszcze kryzys, ale źródła zapaści upatrywać trzeba, gdzie indziej. Zwłaszcza, że po likwidacji Ministerstwa Energii nie pojawił się ze strony rządu żaden plan, czy choćby pomysł na funkcjonowanie branży w przyszłości, mimo że od początku strona związkowa stanowczo żąda przedstawienia takich rozwiązań. Górnicy obawiają się, że stan epidemii może być dla rządzących pretekstem do szybszego i głębszego ograniczania mocy wydobywczych, a przy takim scenariuszu wybuch niepokojów społecznych jest tylko kwestią czasu. Strona związkowa, opracowała pewne założenia i z pewnością stanie przygotowana do rozmów z rządem. Zdjęcie z branży części opłat i podatków od lat jest jednym z naszych postulatów, stan epidemii na pewno uzasadnia wprowadzenie tych rozwiązań w życie i my kolejny raz zażądamy tego od rządu.

- Sejm przyjął Tarczę Antykryzysową, która ma zmniejszyć negatywne gospodarcze skutki epidemii. Niestety jak mówi wielu komentatorów jest dziurawa i tylko w niewielkim stopniu wesprze pracowników i małe oraz średnie przedsiębiorstwa. Dodatkowo nie dotyczy dużych przedsiębiorstw. Pomija również branżę górniczą.

- Kształt ustawy poprzez odrzucenie poprawek senackich, (których część była tożsama ze zgłoszonymi przez OPZZ w toku konsultacji projektu) właściwie pozostawia duże firmy samym sobie. To nonsens. Dla Śląska, gdzie znajdują się duże zakłady przemysłowe zatrudniające powyżej 250 osób może oznaczać czarny scenariusz. Rządzący powinni zdawać sobie sprawę, że jeśli zaczną się upadłości, zmniejszanie wypłat, zaleganie z wynagrodzeniami czy zwolnienia grupowe, to ludzie wyjdą na ulice nie bacząc na zagrożenie wirusowe i zakazy – bo jeść trzeba… . Związek zrobi wszystko, by nie dopuścić do jakichkolwiek niekorzystnych dla pracowników rozwiązań. Górnicy nie będą gorzej traktowani od np. pracowników sektora usług, bo tak samo codziennie stawiają się do pracy w warunkach o jakich innym się nie śniło. Brak objęcia dużych firm tarczą antykryzysową odczuje w pierwszej kolejności Polska Grupa Górnicza, gdzie sytuacja była i jest najtrudniejsza. Firmy kooperujące z PGG (często też jako „duże” nie „łapiące się” pod ustawę antykryzysową) już tracą płynność i podejmują działania w stosunku do pracowników. Rządzący muszą się z tej decyzji jak najszybciej wycofać i zmienić ustawę, bo liczba pracowników, dotkniętych skutkami pandemii, którzy wpadną w ekonomiczne kłopoty będzie (razem z pracownikami firm kooperujących i rodzinami) liczona w setkach tysięcy. ZZG w Polsce podejmuje wszelkie działania w celu ochrony wynagrodzeń i miejsc pracy.

- Co dalej z Zielonym Ładem? Czy jest szansa, że europejscy politycy zrezygnują z Zielonego Ładu? Minister środowiska apeluje do Unii Europejskiej, by zawiesić prace nad nim na czas kryzysu. Jednak KE dalej proceduje wprowadzanie antywęglowego projektu.

- Wydawało się to naturalne, że Unia zawróci z tego arcykosztownego planu, który szkodzi unijnej gospodarce, transferuje miejsca pracy poza Europę i osłabia bezpieczeństwo energetyczne poszczególnych państw. Wygląda jednak na to, że Europa chce wykorzystać pandemię do przyspieszenia projektów wynikających z „Zielonego Ładu”. To również pogłębi kryzys w naszym kraju. Przypominam, że ZZG w Polsce  jako jeden z pierwszych uchwalił i przekazał Premierowi stanowiska w tej sprawie, bo to rząd reprezentuje nasz kraj na forum unijnym. Jeśli jest jakakolwiek szansa na zmianę, czy choćby spowolnienie polityki UE w tym zakresie trzeba dokładać wszelkich starań, aby tak się stało. My, w każdym razie wesprzemy każdą inicjatywę z tym związaną.

- Dziękuję za rozmowę.

Jarosław Bolek