Polski (nie) ład okrada górników

Zamiast Polskiego Ładu rząd zaserwował górnikom totalny nieład i chaos. Bez odzewu pozostał apel ZZG w Polsce, który już 13 stycznia wnioskował do ministra finansów o dokonanie odpowiednich zmian przepisów podatkowych, które nie byłyby krzywdzące dla górników. W efekcie wielkiej reformy podatkowej, górnicy  zamiast odczuć podwyżkę wynegocjowaną podczas górniczego protestu pracownicy kopalń, dostali mniejsze wynagrodzenia średnio o ok. 1000zł.

Dziś związki zawodowe w poszczególnych spółkach górniczych walczą o rekompensaty i domagają się wyrównania poniesionych przez pracowników strat finansowych, by choć trochę ulżyć górniczym rodzinom.  ZZG w Polsce jako pierwsza z organizacji związkowych już 13 stycznia pisała do ministra finansów w sprawie wysokości górniczych wynagrodzeń po tzw. Polskim Ładzie. Związek domagał się dokonania zmian w przepisach podatkowych, które zagwarantowałyby, że wynagrodzenia pracowników górnictwa  nie ulegną obniżeniu i że przekroczenie progu dochodowego  nie spowoduje  utraty prawa  do ulgi „klasy średniej”. – Systemy wynagradzania stosowane w górnictwie są bardzo skomplikowane  i charakteryzują się dużą liczbą elementów  nieperiodycznych, takich jak  nagrody roczne, nagrody jubileuszowe, Barbórki, premie i inne - tłumaczył w piśmie do ministra Arkadiusz Siekaniec – wiceprzewodniczący ZZG w Polsce, w imieniu Prezydium związku. - Powyższa sytuacja będzie dotyczyć  nie tylko górników pracujących w najtrudniejszych warunkach (w przodkach i ścianach), ale i pracowników  dozoru pod ziemią, ratowników górniczych  jak i pracowników przeróbki mechanicznej węgla – tłumaczył związek. Niestety pismo pozostało bez odzewu.

Minął kolejny miesiąc i górnicy na własnych  zarobkach przekonali się, że nie były to puste słowa. Niechlujnie przygotowany Polski Ład zaczął zbierać finansowe żniwo. Pracownicy górniczych spółek otrzymali nagrodę roczną, tak zwaną czternastkę. Nie dość, że tę część wynagrodzenia obłożono 9-procentową składką zdrowotną, to jeszcze uniemożliwiono objęcie jej ulgą podatkową, bo potraktowano nagrodę jak drugie wynagrodzenie w miesiącu. Efekt był piorunujący dla górniczych zarobków. „Czternastki" okazały się średnio niższe o ponad 1 tys. zł. W związku z nowymi regulacjami podatkowymi Polskiego Ładu, wielu górników otrzymało mniejsze świadczenia a rękę. - ZOK ZZG w Polsce w Polskiej Grupie Górniczej wystąpił z jednej strony do pracowników, aby zgłaszali swoje wątpliwości,  z drugiej zażądał od spółki dokładnego przeliczenia, ile straciły poszczególne osoby oraz domagają się rekompensaty uszczuplonych świadczeń. 25 lutego zarząd PGG ma przedstawić analizy w tym zakresie i przedstawić rozwiązania stronie społecznej – mówi „Górnikowi” Sebastian Czogała – wiceprzewodniczący ZZG w Polsce i przewodniczący ZOK ZZG w Polsce w PGG. Związkowcy uważają, że ewentualne wyrównania mogłyby zostać wypłacone wraz z jednorazowym świadczeniem (średnio 1,5 tys. zł na pracownika) 1 marca. - W podobnej sytuacji byli posłowie, którym jednak straty natychmiast wyrównano. Czy my górnicy jesteśmy gorsi? – pytają rozgoryczeni pracownicy.

Podobnych rekompensat domagają się związkowcy z Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Żądają z tego tytułu wypłaty do 28 lutego. – Związki domagają się od pracodawcy wyliczenia różnicy między 14-stką  wypłaconą w lutym 2021, a 14-stką  z lutego 2022r oraz uwzględnienia wzrostu wynagrodzenia, jakie miało miejsce w 2021r. Jeśli nie będą spełnione, związkowcy zapowiadają ogłoszenie sporu zbiorowego i protesty – informuje Jerzy Starzyński – przewodniczący ZZG w Polsce kopalni Zofiówka.

Również związkowcy z Bogdanki postulują zmiany zapisów  Polskiego Ładu, dotyczących  górników i innych wybranych grup pracowników, którzy stracą na nowych zapisach podatkowych.

Środowisko górnicze jest oburzone tym, że za ciężką pracę w warunkach zagrażających zdrowiu i życiu, są przez rządzących okradani. Tymczasem protestują kolejne grupy zawodowe i środowiska, a rząd łata kolejne dziury i nieścisłości w Polskim Ładzie. Wielu ekspertów uważa, że zamiast fajerwerku przedwyborczego okazał się zwykłym kapiszonem. Postulują, by trafił do kosza, bo kolejne testy nowych pomysłów mogą jeszcze bardziej pogorszyć sytuację. Do tego gigantyczna inflacja i drożyzna sprawiają, że padają też drobne firmy. W styczniu zbankrutowało według oficjalnych danych ponad    30 tys. małych firm. Coraz droższe utrzymanie rodziny odbija się na poziomie życia milionów Polaków.

Jarosław Bolek