Strajk wisiał w powietrzu

Pracownicy kopalni Silesia poczuli się oszukani, gdy dostali drastycznie pomniejszoną premię za lipiec. Związki zawodowe zorganizowały natychmiast masówki informacyjne. W odpowiedzi  pracodawca zaprosił stronę społeczną do rozmów i obiecał, że jeszcze raz przeliczy kontrowersyjną wartość premii. Efektem negocjacji była…

W kopalni Silesia w Czechowicach – Dziedzicach,  12 sierpnia, związki zawodowe zorganizowały masówki. Powód? Wbrew porozumieniu z  nowym pracodawcą ten nie wywiązał się z wcześniejszej umowy dotyczącej powrotu premii jaka obowiązywała przed zawieszeniem jej, gdy właścicielem był czeski holding EPH. Przypomnijmy 30 kwietnia 2021r aneksem do wcześniejszego porozumienia uzgodniono, że pomniejszone premie obowiązują do 30 czerwca 2021r., a zatem od 1 lipca miały obowiązywać zapisy, które przyznawały pracownikom zatrudnionym na stanowiskach  robotniczych premie w wysokości do 20 proc., a na stanowiskach  nierobotniczych do 30 proc.  wynagrodzenia zasadniczego. Tymczasem za lipiec wypłacono średnio 2,6 proc. na stanowiskach robotniczych i          7,8 proc. na stanowiskach nierobotniczych. Załoga kopalni i związkowcy byli  zbulwersowani działaniami spółki Bumech z Katowic (firma z branży maszynowej świadcząca usługi dla górnictwa), która odkupiła na początku bieżącego roku kopalnię od EPH. Związki wezwały zarząd  do wypłaty należnej pracownikom premii w pełnej wysokości oraz respektowania zapisów Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy.

12 sierpnia podczas pierwszych masówek sytuacja robiła się coraz bardziej gorąca.  – Prezes spółki unikał rozmów z nami. Nie było żadnego dialogu w kwestii zmian w zasadach wypłacania premii.        9 sierpnia firma wysłała emailem informację do załogi i związków odnośnie wypłaty premii bez żadnej konsultacji. W naszej kopalni nie było masówki od 2013r. Dogadywaliśmy się wcześniej z Czechami. Był dialog mimo wielu spornych kwestii. Raz udało się wywalczyć dla załogi lepsze warunki, innym razem nasze postulaty nie zostały w całości spełnione. Ale nigdy nie było takiej ignorancji ze strony pracodawcy. Nowy właściciel w mediach obiecywał dialog, a wyszła … – mówiła „Górnikowi” Mariola Miodońska – przewodnicząca Związku Zawodowego Górników w Polsce w PG Silesia.

Silny opór związkowy sprawił, że pracodawca jeszcze w porze dopołudniowej zaprosił na rozmowy stronę społeczną. Poprosił o kilka dni zwłoki, by jeszcze raz zarząd mógł przeliczyć kontrowersyjne wysokości premii.  Jak udowadniają związki zawodowe w piśmie do prezesa PG Silesia Marcina Sutkowskiego 12 sierpnia skoro zarząd potwierdził, że wykonano 50 procent planu wydobycia, to premia powinna wynieść  przynajmniej 5 proc. wynagrodzenia zasadniczego – liczona  tylko według kryterium ilościowego.  Zarząd co prawda przekazał jeszcze dodatkowa pulę pieniędzy na dopłaty do premii lipcowej, ale nie wszyscy pracownicy, którzy przepracowali miesiąc lipiec te pieniądze otrzymali, a ci co otrzymali to i tak w sumie nie dawało to 5 % .

Niestety niczego konkretnego nie przyniosły negocjacje 17 sierpnia. Sytuacja patowa w kopalni Silesii trwała. W razie braku porozumienia związki groziły akcją protestacyjną. Sytuacja była dynamiczna. Zmieniała się z godziny na godzinę i 18 sierpnia efektem negocjacji była… korekta wysokości premii. Zarząd PG Silesia poinformował związki zawodowe, że podjął decyzję o dopłacie 3 proc. premii.

Pracownicy i związki zawodowe mają nadzieję, że nowy właściciel kopalni zreflektował się i w kopalni będzie od teraz prowadzony rzetelny dialog.

Jarosław Bolek