Toczy się gra polityczna polskim górnictwem

Z Wojciechem Skowronem – przewodniczącym ZZG w Polsce Ruchu Ziemowit - rozmawia Jarosław Bolek

- Jak wygląda sytuacja z pozyskaniem nowego złoża Imielin Północ? Od kilku lat trwa walka o nowe zasoby węgla, które dałyby kopalni spokojniejszą przyszłość.

- Obecna sytuacja nie napawa optymizmem. Pozyskanie zgód było w zasadzie na wyciągnięcie dłoni i na ukończeniu, kiedy ku zaskoczeniu wszystkich Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Warszawie zamiast zatwierdzić decyzję o wydobyciu węgla z tego terenu wstrzymała ją i takie zawieszenie trwa do chwili obecnej. I nic nie wskazuje na to, by kopalnia, czy spółka garnęły się do dalszej walki o te złoża.

- Jak ten brak zgody wpływa na dalsze funkcjonowanie kopalni?

- Złoże Imielin Północ pominięto praktycznie ze wszystkich planach inwestycyjnych. Wstrzymano również drążenie chodnika udostępniającego w granicach obecnego obszaru górniczego w kierunku tego złoża.  Nie uwzględniono również tego złoża w planach operacyjnych funkcjonowania kopalni na lata 2022-2037 przygotowywanych do umowy społecznej. Stąd uważam, że przyszłość Ruchu Ziemowit do 2037 r, jak przewiduje umowa społeczna będzie raczej oparta tylko i wyłącznie na obecnie dostępnych złożach. Liczę, że na rok przed wygaszeniem nasz Ruch może zatrudniać do       1,5 tys. ludzi. Obecnie eksploatowane złoża nie są tak zasobne, jakimi miały być pozyskane z Imielina. Gorsze ściany, mniejsze wydobycie węgla wymusi spadek zatrudnienia. I to raczej nie tylko ze względu na naturalne odejścia na emeryturę.

- Czy w kopalni widać już efekt tego ograniczania liczby pracowników, które czeka Ziemowit?

- Obecnie na Ruchu pracuje 3, 2 tys. pracowników. W ankietach dotyczących chęci skorzystania z osłon socjalnych  285 osób zadeklarowało przejście na urlopy górnicze, zaś 107 na jednorazowe odprawy. To ponad 10 proc. załogi, więc sporo. Widać więc, że część ludzi nie widzi swojej przyszłości w górnictwie.  Dziś to dyrekcja decyduje o tym, kto dostanie zgodę na odejście, a kto nie. Z dwóch Ruchów Ziemowit i Piast ma odejść łącznie ok. 300 osób. Dyrekcja jako jedna z niewielu w PGG zgodziła się na odejścia, bo w stosunku do planów PTE mamy na obydwu ruchach ok. 500 pracowników za dużo. W praktyce różnie z tym jest. Są oddziały, gdzie są braki, a są i takie, gdzie jest więcej pracowników. Ten proces weryfikacji wciąż trwa.

- A jak wygląda wydobycie węgla? Wszyscy mówią o wielkim boomie na węgiel.

- I to kolejny trudny temat wzbudzający emocje wśród załogi. Bo o ile na naszym Ruchu fedrujemy ok.15 tys. ton na dobę , to w drugim Ruchu nie jest już tak kolorowo . Jesteśmy świadomi różnych warunków, czy problemów technicznych, ale niestety trudno zmienić nastroje ludzi.

Co do naszego Ruchu, to mogę powiedzieć, że dobre wydobycie jest efektem dobrego zarządzania przez kierownictwo Ruchu. Dobre decyzje przynoszą efekty. Poważniejszych problemów technicznych nie mamy. Brakuje nam jednak fachowców na oddziałach maszynowych i elektrycznych. Na górniczych oddziałach jest nieźle. Ale trzeba pamiętać o absencji chorobowej czy też urlopach.

- Czy te wolne dni wpływają na pracę kopalni?

- Zdaniem  dyrekcji istnieje zagrożenie ciągłości wydobycia, bo wielu pracowników za przepracowaną sobotę czy niedzielę odbiera sobie dzień wolny w tygodniu. Dyrekcja chciałaby, żeby pracownicy odbierali sobie za przepracowany dzień wolny od pracy, część w pieniądzach, a część w postaci dnia wolnego. Mamy w zakładzie kontrole PIP, która sprawdza tą praktykę, która u nas de facto jest od dawna. Ludzie woleli zawsze wziąć sobie wolny dzień. Czekamy na interpretację PIP. Niestety wcześniej nikt związków nie informował o nowych propozycjach. Mamy w tym temacie mnóstwo telefonów, Związek stoi na stanowisku, że póki nie ma żadnego zarządzenia czy innego dokumentu, pracownikowi  wolno wybierać wolne dni.

- Macie więc dużo roboty związkowej. Monitorujecie te kwestie ?

- Oczywiście to właśnie ta obsługa pracownicza pożera gros czasu. Nie będę mówił o imprezach związkowych, bo te ma każda organizacja w swoim corocznym harmonogramie. Jednak na ile pozwala pandemia organizujemy ludziom także wolny czas, by zbliżyć ich do naszego związku, by poczuli się, że są we wspólnocie. Jednak pierwsze skrzypce – to rozwiązywanie bieżących spraw, które się nawarstwiają szczególnie teraz w trudnym okresie dla górnictwa. Chodzi już o wspomniane dni wolne za przepracowaną sobotę czy niedzielę. To również cała litania pytań związanych z osłonami socjalnymi i praktycznymi zasadami jak to technicznie będzie wyglądać. Związek daje pracownikowi pełny obraz tych wszystkich zachodzących zmian. W mediach społecznościowych wśród pracowników często bowiem są powielane plotki, nieścisłości.  Musimy ich skonfrontować z realiami, jakie są zapisane w przepisach. Jeszcze do niedawna tematem numer jeden był Imielin Północ. Jednak teraz, gdy polityka unijna serwuje nam kolejne rygorystyczne przepisy i prowadzi politykę antywęglową na pierwszy plan wysuwa się umowa społeczna, jej notyfikacja w Komisji Europejskiej  oraz zabezpieczenia dla pracowników. Mimo upływu kolejnych miesięcy wciąż stoimy przed wielką niewiadomą.

. - Jak oceniasz aktualne zamieszanie w branży górniczo-energetycznej? 

- Moim zdaniem polskie górnictwo i energetyka oparta na węglu stała się pionkiem w rozgrywkach politycznych między rządem, a Unią Europejską. Nie bez powodu czas ucieka, a wszystko wokół branży jeszcze bardziej się zaognia. Na szachownicy jest Turów, praworządność, klimatyczne restrykcje. Nic to nie ma wspólnego z ekonomią, ale jest czystą grą polityczną. Unia przeciąga wiele decyzji, prowokuje, a na kwestiach związanych z klimatem i ekologią chce po prostu zarobić. Tymczasem dla załogi ważniejsze od wielkiej polityki są jasne zasady. Chcą wiedzieć czy dorobią do emerytury, czy dostaną na czas pieniądze. Dla mnie ważne jest, aby pracownicy byli dobrze poinformowani o swoich prawach i wywalczonym wsparciu. Więc mówimy wprost, czegoś nie wiesz, masz sprzeczne dane, przyjdź do nas lub zadzwoń. Bo ilość informacji, które ferują nam różnej maści politycy może niekiedy porażać. A tak naprawdę mamy likwidację górnictwa i zbytnio nie mamy alternatywy. Co będzie za 10, 15 lat? Tego chyba nawet sami politycy nie wiedzą, a życie zweryfikuje czy dobry kierunek obraliśmy jako państwo czy nie.

- Dziękuję za rozmowę.

Jarosław Bolek