Wyrok na górnictwo
Jeśli zostaną wprowadzone planowane limity emisji metanu dla kopalń, Polsce grożą masowe zwolnienia, bezrobocie w regionach górniczych, ale także blackouty, ubóstwo energetyczne i braki w dostawach prądu.
Kiedy związki zawodowe alarmowały, że unijne rozporządzenie metanowe to gwóźdź do trumny polskiego górnictwa, panowała cisza. Dzisiaj wszyscy krzyczą: ratujcie górnictwo! O wsparcie polskich europosłów prosi wicepremier Jacek Sasin, a nowy wiceminister Aktywów Państwowych Marek Wesoły obiecuje: Zrobimy wszystko, aby dyrektywa w tym kształcie nie weszła w życie, bo nasza energetyka w 70 proc. jest wciąż oparta o węgiel. Ale czy to wystarczy?
Jeśli Parlament Europejski nie zmieni parametrów dotyczących ilości emitowanego metanu z szybów kopalń działających i nieczynnych, to 1 stycznia 2027roku nie będzie już Ruchu Jankowice, Ruchu Rydułtowy, Kopalni Mysłowice-Wesoła, kopalni Staszic-Wujek, kopalń Ruda i Sośnica, a od 1 stycznia 2031 roku kopalni Marcel i Chwałowice, wylicza bez ogródek Tomasz Rogala – prezes Polskiej Grupy Górniczej. (Przepisy nie miałyby wpływu jedynie na żywotność kopalni Piast-Ziemowit, oraz kopalni Bolesław Śmiały). I bagatela wprowadzenie rozporządzenia w proponowanym kształcie oznacza likwidację około 30 tysięcy miejsc pracy. Warto podkreślić, że na jedno miejsce pracy w górnictwie przypada kilka miejsc pracy w firmach okołogórniczych.
Co mówi rozporządzenie unijne? Zakazuje 1 stycznia 2027 roku uwalniania metanu do atmosfery z szybów wentylacyjnych w kopalniach węgla, innych niż kopalnie węgla koksowego, emisji ponad 5 ton metanu na 1000 ton wydobytego węgla. A od dnia 1 stycznia 2031 r. zakazuje natomiast uwalniania metanu do atmosfery z szybów wentylacyjnych w kopalniach węgla, innych niż kopalnie węgla koksowego, emisji ponad 3 ton metanu na 1000 ton wydobytego węgla. Progi te stosuje się rocznie na kopalnię i na operatora, jeżeli jeden podmiot prowadzi kilka kopalń.
To nie wszystko. Kopalnie Polskiej Grupy Górniczej S.A. emitują średnio od 8 do 14 ton metanu na 1000 ton wydobywanego węgla. Z uwagi na brak jasnych wytycznych w zakresie ustalania opłat i kar szacuje się, biorąc pod uwagę 28 krotność stawki emisji 1 tony CO2, że PGG S.A. za emisje metanu zapłaciłaby rocznie nawet około półtora miliarda złotych kary. Wyliczenia te odnoszą się do całości emisji wentylacyjnej i stanowią tylko przewidywania.
Wprowadzenie unijnych rozwiązań w proponowanym kształcie może również stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego kraju, bo polska energetyka będzie musiała szukać węgla z importu do czasu wprowadzenia rozwiązań alternatywnych dla energetyki węglowej. Wprowadzenie progów emisyjności i opłat karnych za emisję uderza wprost w producentów unijnych i miejsca pracy generowane przez kopalnie i firmy okołogórnicze.
Co ciekawe, takich obostrzeń nie stosuje się wobec importerów spoza UE, co czyni ich uprzywilejowanymi. Warto również zauważyć, że Polska byłaby w zasadzie jedynym państwem Unii Europejskiej dotkniętym rozporządzeniem w tak mocny sposób. Sprowadzałoby się to do sytuacji, w której za całe ograniczenie emisji ma odpowiadać jeden kraj członkowski, ponosząc przy tym bardzo wysokie koszty, mimo, że generalnie metan emituje się na różne sposoby w każdym kraju UE.
Czy to wpłynie na zmniejszenie emisji? Nie. Wyłączenie z ruchu kopalń w Polsce nie spowoduje polepszenia sytuacji w zakresie globalnej emisji gazów cieplarnianych. Węgiel z polskich kopalń zostanie zastąpiony w energetyce węglem importowanym generując dodatkowe zanieczyszczenia związane z transportem.
Dzisiaj już nawet wicepremier Jacek Sasin apeluje i prosi o pomoc polskich europosłów, by nie dopuścili do przyjęcia niekorzystnych zapisów, które mogą spowodować przedwczesne zamknięcie większości działających w Polsce podziemnych kopalń węgla kamiennego. Wcześniej rządowi nie udało się nic wskórać w tym względzie. Sasin proponuje zmiany w treści rozporządzenia, aby nie doprowadzić do załamania sektora górniczego i do niedoborów paliwa grzewczego dla tysięcy odbiorów w Polsce.
Na czym te zmiany mają polegać? Na zwiększeniu do poziomu 8 ton metanu/kilotonę wydobywanego węgla oraz zwiększenia okresu przejściowego na ograniczenie emisji metanu do 2032r, by czas ten wykorzystać na pozyskanie innowacyjnych technologii i zainstalowanie ich w kopalniach. Sasin postuluje również wprowadzenie przepisów gwarantujących przyznanie dodatkowych środków na działalność badawczą i rozwojową w tym względzie, jak i wprowadzenie przepisów umożliwiających zabezpieczenie finansowania operatorom inwestycji w wychwytanie i magazynowanie metanu.
- Parlament Europejski powinien ponownie przeanalizować skutki proponowanej regulacji i uwzględnić nasze związkowe postulaty. Ostateczna wersja rozporządzenia winna zapewniać realne i możliwe do udźwignięcia przez sektor paliwowo-energetyczny limity emisji oraz odpowiednie okresy przejściowe. Jak na razie jednak rozporządzenie w tym kształcie to atak na polskie górnictwo i umowę społeczną, która zakładała sprawiedliwą transformację energetyczną – mówi „Górnikowi” Sebastian Czogała wiceprzewodniczący ZZG w Polsce.
23 marca, Parlament Europejski ma głosować nad dyrektywą metanową. Czy będzie to wyrok śmierci na polskie górnictwo?