Zalewa nas węgiel z importu

Z roku na rok rośnie import węgla. Również w 2019 zapewne padnie rekord, bo od stycznia do listopada bieżącego roku sprowadzono już do Polski niemal 18 milionów ton węgla. Ok. 70 proc. importowanego surowca pochodzi z Rosji. Przypomnijmy, że rok temu sprowadzono rekordowe prawie 20 mln ton, z czego prawie 13,5 mln ton przyjechało z Rosji. Niestety apele i postulaty Związku Zawodowego Górników w Polsce i pozostałych górniczych związków wciąż giną w gąszczu rządowych obietnic i planów.

- Tymczasem je­śli szyb­ko nie po­sta­wi­my ta­my dla spro­wa­dza­nia wę­gla bę­dzie­my ska­za­ni na li­kwi­da­cję ro­dzi­mych ko­palń. To za­gro­że­nie dla pol­skiej go­spo­dar­ki i pol­skich ro­dzin – ostrzega Sebastian Czogała – wiceprzewodniczący ZZG w Polsce.  Nie było zapowiadanego embarga na węgiel sprowadzany po cenach dumpingowych, nie ma efektów blokady dla węgla złej jakości. Rząd wciąż, mimo ciągłych zapowiedzi, nie ograniczył importu węgla. A wręcz przeciwnie zalewa nas coraz więcej węgla zza granicy. Największym skandalem jest fakt, że nawet firmy państwowe importują węgiel. My nie potrafimy się obronić. Wciąż odkładane jest w czasie zmniejszenie nadmiernego opodatkowania polskiego węgla. Politycy mówią, że trzeba to zrobić i na tym kończy się ich zapał. Tymczasem np. Rosja nie próżnuje i wciąż obniża koszty swojego eksportu. Rosyjskie koleje zwiększyły do 60 proc. rabat na przewóz kazachskiego węgla do Polski i państw bałtyckich. Zaś od  początku października rosyjskie koleje wprowadziły rabat na przewóz węgla z Rosji na eksport do Polski i państw bałtyckich. Rabat ten ma zniwelować rosyjskim kopalniom dopłatę w wysokości 8 proc. od wartości eksportowanego węgla, która zasila od tego roku budżet Rosji.

Cisza panuje również co do tzw. ewentualnego podatku od śladu węglowego w UE, który miałby zmniejszyć wielkość importu tego surowca. Pomysł zrodził się jeszcze w trak­cie zeszłorocznych konferencji z udziałem związków zawodowych, pracodawców i rządu w czasie tzw.PRE_COP24, któ­ry przy­go­to­wy­wał do szczy­tu kli­ma­tycz­ne­go ONZ w Ka­to­wi­cach. Potem spra­wa zo­sta­ła pod­ję­ta przez mi­ni­stra energii Krzysztofa Tchórzewskiego podczas tegorocznego mjaowego Europejskiego Kongresu Gospodarczego. Wydawało się, że mo­że wresz­cie za­wal­czy­my na fo­rum Eu­ro­py o ta­ki po­da­tek.  Po­dat­kiem obło­żo­ne zo­sta­ły­by pro­duk­ty im­por­to­wa­ne do Unii Eu­ro­pej­skiej z kra­jów, gdzie nie obo­wią­zu­je stra­te­gia wal­ki z emi­sja­mi. Pod­czas EKG mi­ni­ster ener­gii  zwra­cał uwa­gę, że w związ­ku z wal­ką z emi­sja­mi ja­ko Eu­ro­pa tra­ci­my kon­ku­ren­cyj­ność go­spo­dar­ki. Choć Unia Eu­ro­pej­ska jest od­po­wie­dzial­na tyl­ko za ok. 10% świa­to­wej emi­sji CO2, to  kosz­ty emi­sji na Sta­rym Kon­ty­nen­cie tak wzro­sły, że np. pro­duk­cja sta­li sta­ła się nie­kon­ku­ren­cyj­na wo­bec im­por­tu. W Unii Eu­ro­pej­skiej ta­ki po­da­tek po­wi­nien być wpro­wa­dzo­ny, był­by spra­wie­dli­wym in­stru­men­tem w sto­sun­ku do kra­jów, któ­re nie przej­mu­ją się ro­sną­cy­mi cią­gle kosz­ta­mi emi­sji CO2.

Pomysł poparły związki zawodowe. ZZG w Pol­sce wie­lo­krot­nie  i na róż­nych fo­rach po­wta­rzał i ostrzegał przed zalewającą nas falą importu węgla, która niszczy polską gospodarkę i miejsca pracy.   Stąd po­mysł po­dat­ku od śla­du wę­glo­we­go uznał za cie­ka­wą pro­po­zy­cję wal­ki z im­por­tem wę­gla i obroną polskich kopalń. Niestety politycy mają teraz na głowie personalne roszady, wyborcze przetasowania. A czas nie zatrzymuje się, podobnie zresztą jak import węgla.

Jarosław Bolek