Cisza przed burzą
Płace w górnictwie realnie spadają. Coraz droższe życie sprawia, że wartość górniczej pensji jest niewielka. Tym bardziej spadek ten widać na tle zarobków innych branż. Szczególnie, kiedy wynagrodzenie porówna sobie młody pracownik, który przyjął się do kopalni i nie widzi dla siebie przyszłości. 2-3 tys. zł to marne wynagrodzenie i kiepska perspektywa. A przy warunkach w jakich musi pracować górnik to granda i powód dlaczego ludzie się buntują, żądając wyższych wynagrodzeń.
Jako ZZG w Polsce wielokrotnie ostrzegaliśmy przed skutkami niskich płac w górnictwie rząd i spółki górnicze. Oszczędzanie kosztem pracowników szybko się mści. Czas mija, a temat systemowego rozwiązania płac w branży odkładany jest na dalszy plan. Teraz mamy skutek. Trudności ze znalezieniem rąk do pracy i protesty szczególnie młodych ludzi w różnych spółkach i kopalniach, którzy widzą ogromne zróżnicowanie w płacach i nie rozumieją starego systemu liczenia pensji. Kogo dzisiaj interesuje jubilat za 5 lat, różne dodatki w przedziwnej formie talonów i kuponów, odświętne premie czy wypłacane resztki po zakończeniu roku. Dzisiaj liczy się normalna wypłata za miesiąc pracy. Młodzi ludzie mówią dość statystyki, dość opowieści o średniej 7250 zł. Tyle nikt nie widzi na swoim pasku. A jeśli są tacy to mają przerobione wszystkie soboty i niedziele. Nie tędy droga. Od dawna mówiliśmy, że nie można zwlekać z nowym systemem płac dopasowanym do XXI wieku. Górnik na łopacie powinien wyliczyć swoje wynagrodzenie. Prosto, dobrze i bez możliwości kombinowania. Jednak brak stanowczej reakcji odpowiedzialnych za górnictwo sprawia, że brniemy w absurdy i nierówności społeczne, gdzie w jednej spółce na tym samym stanowisku, w zależności od kopalni zarabia się różne pieniądze. To czysta niesprawiedliwość. A prace nad układem zbiorowym branżowym, czy w spółkach ani drgną. Pełzają w analizach i wyliczeniach. Bez końcowego efektu. Czas na ostateczne rozwiązania w kwestii płac. W przeciwnym razie w kolejnych kopalniach czy spółkach będzie dochodzić do wybuchu niezadowolenia. A dialog z sali obrad przeniesie się na ulice. To wyzwanie dla zarządów spółek, które muszą podjąć działania i dialog ze stroną związkową. Inaczej będziemy mieli powtórkę ze strajkami i demonstracjami w tle. Apelujemy więc do wszystkich zainteresowanych o wsparcie. Nasze wspólne działania muszą przynieść oczekiwane zmiany.